Ale do rzeczy!
Nie wielu z Nas zdaje sobie sprawę, że mają one dosłownie
magiczną moc i zdecydowanie można na ich przykładzie powiedzieć, że żywność
może być Naszym lekarstwem.
Na czym ona polega?
Na czym ona polega?
W tych malutkich kiełkach naukowcy odkryli
przeciwrakotwórczy związek SGS, inaczej sulforafan. Najkorzystniejsze działanie
wykazują młode kiełki 4-5 dniowe. Co nie oznacza, że starsze nie będą
oddziaływać pozytywnie na organizm człowieka.
Dokładniej mówiąc SGS, to antyoksydant, czyli substancja,
która dosłownie „wymiata” wolne rodniki z Naszego organizmu. Substancje, tą
odnajdziemy, również w samym brokule. Ale warto wiedzieć, że kilka gramów
kiełków dostarcza od 20-30x więcej SGS, niż to warzywo samo w sobie.
Ale, czy to już wszystko? Oczywiście, że nie!
Kiełki, są bogatym źródłem kwasu foliowego, błonnika pokarmowego,
witaminy A, B1, B2, B3, B5, B6, B9, C, E, K oraz C. Zawierają duże ilości: wapnia, żelaza,
magnezu, fosforu, potasu, cynku, selenu i manganu.
Tak naprawdę, jedząc je, bardzo ciężko będzie doprowadzić
swój organizm do niedoborów! ;D
A zasada jest prosta: dodawaj je dosłownie do wszystkiego!
Co ciekawe, można wyhodować
je samemu.
Wystarczy mieć parapet, sitko i jakiś pojemnik. A reszta robi się sama ;P
Wystarczy mieć parapet, sitko i jakiś pojemnik. A reszta robi się sama ;P
Odmoczone przez 4-6 dni i wypłukane nasiona wysypujemy na sitko
i kładziemy je na pojemniku, gdzie będzie odciekła woda. Hodowlę przepłukujemy
wodą 2-3x/dzień. Do wegetacji potrzebne im jeszcze trochę słońca, czyli
zupełnie jak nam ;)
Już po 4-6 dniach,
możemy się nimi rozkoszować. Nasiona do
kiełkowania należy, kupować w sklepach ze zdrową żywnością. W innym wypadku,
nie będą odpowiednio przygotowane, jedynie pełne pestycydów i innych środków
chemicznych.
Dodatkowo: 100g, zawiera jedynie 55,0kcal!
Pamiętaj, by te zakupione w sklepie przechowywać w temperaturze
od 2 do 8 stopni oraz nie dłużej, niż jest zaznaczone na dacie ważności.
Idealnie sprawdzają się na kanapce, do wzbogacenia sałatek i surówek.
Idealnie sprawdzają się na kanapce, do wzbogacenia sałatek i surówek.
Szczerze mówiąc właśnie je podjadam, same(!) i stwierdzam, że
w takiej wersji też mi smakują:)
To co dziś na kolacje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz